Ależ to był mecz z udziałem Igi Świątek! Zanosiło się na gładką przegraną w dwóch setach i bolesne pożegnanie z Roland Garros. Polka zrobiła jednak coś niewyobrażalnego. Tak odwróciła losy spotkania, że to Jelena Rybakina straciła pewność siebie i całą przewagę. Dzień po swoich 24. urodzinach Świątek wygrała 1:6, 6:3, 7:5!
W opinii wielu ekspertów starcie z Rybakiną miało być dla Świątek jednym z najważniejszych, a być może najważniejszym meczem tego sezonu. Pokonanie Kazaszki, która wygrała dwa ostatnie mecze z Polką na mączce, a dodatkowo znów znajduje się dobrej formie, miało być wyraźnym sygnałem, że raszyniankę stać na to, aby w końcu wrócić do zdobywania tytułów i przełamać się w swoim królestwie — na kortach im. Rolanda Garrosa.
A okazja była idealna. Była liderka rankingu od początku tegorocznej imprezy w Paryżu pokazywała bowiem, że jest do niej przygotowana odpowiednio, a dodatkowo Rybakina wyeliminowała w poprzedniej rundzie jej największy “koszmar”, czyli Jelenę Ostapenko. Ponadto 24-latka walczyła o zwycięstwo nr 25 z rzędu na paryskich korach, które pozwoliłoby jej zostać samodzielną liderką klasyfikacji wszech czasów.
Szokujący początek Igi Świątek. Jelena Rybakina zdominowała Polkę
Pierwsze gemy zupełnie nie ułożyły się jednak po myśli podopiecznej Wima Fissette’a. Rybakina pewnie wygrała na otwarcie seta, a chwilę później – bez większych trudności – przełamała Świątek, obejmując prowadzenie 2:0. Polka miała szansę na szybkie odrobienie strat, ale przy break poincie rywalka posłała znakomity serwis, a następnie równie pewnie zdobyła dwa kolejne punkty.
Niestety, raszynianka przegrała również czwartego gema, mimo że prowadziła już 40:15. Zaczęła od asa serwisowego, ale zaraz potem popełniła podwójny błąd. Break pointa Rosjanka wykorzystała natomiast, skutecznie kończąc akcję przy siatce. Jakby tego było mało, w kolejnym gemie serwisowym rywalki Świątek nie była w stanie zdobyć nawet punktu.
Przez moment wydawało się, że obrończyni tytułu może przegrać 0:6. Przy stanie 15:40 zdołała jednak obronić dwa setbole i w końcu zapisać na swoim koncie pierwszego gema – jak się później okazało, jedynego w tej partii. W następnym gemie Rybakina postawiła bowiem kropkę nad “i” i objęła prowadzenie w meczu.
Koszmarnie rozpoczął się dla Świątek także drugi set. Polka już na otwarcie pozwoliła się przełamać i to przegrywając do zera. Całego gema zakończyła natomiast podwójnym błędem serwisowym! W kolejnym również nie wygrała żadnej akcji. Przełamanie nastąpiło dopiero w trzeciej partii, a w czwartej, po długiej rozgrywce, raszyniance udało się odrobić straty. Duża w tym zasługa rywalki, która przy drugim break poincie popełniła kuriozalny błąd.