6:0, 6:0. Rywalka Igi Świątek w US Open zalała się łzami. Dlatego chce rewanżu.

Ich ostatni mecz zapisał się w historii światowego tenisa. Tylko raz w erze open zdarzyło się wcześniej, by wielkoszlemowy finał zakończył się “podwójnym bajglem”, czyli wynikiem 6:0, 6:0. Po zakończeniu spotkania Amanda Anisimova wygłosiła poruszającą przemowę, a jej wzruszenie zobaczył cały świat. W środowym ćwierćfinale US Open (początek po godz. 19) będzie zupełnie inaczej, a Polka będzie musiała poradzić sobie nie tylko z jedną rywalką, ale też z ponad 20 tys. “przeciwników” na trybunach.

12 lipca 2025 r. zapisał się w historii nie tylko polskiego, ale i światowego tenisa. Dopiero drugi raz w erze open zdarzyło się, by wielkoszlemowy finał kobiet zakończył się wynikiem 6:0, 6:0. Wcześniej uczyniła to Steffi Graf, podczas Wimbledonu jej niebywały wyczyn powtórzyła Iga Świątek.

12 wygranych gemów Świątek przy zerowym koncie Anisimovej wynikało nie tylko z doskonałej gry Polki, ale też z niespodziewanej zapaści formy jej przeciwniczki, która nie przypominała samej siebie z półfinałowego starcia z Aryną Sabalenką. Po meczu nie kryła smutku, który szybko przerodził się z dumę z tego, że udało jej się dotrzeć tak daleko w najbardziej prestiżowym turnieju tenisowym na świecie. Łzy wzruszenia Amerykanki błyskawicznie obiegły świat.

“Nigdy coś takiego mi się nie przydarzyło”. Rywalka Igi Świątek była szczera
— Dochodzenie do siebie po czymś takim było trudne, bo nigdy coś takiego mi się nie przydarzyło. Przepracowałam to i dobrze weszłam w część sezonu na kortach twardych. Czuję, że zostawiłam to za sobą — mówiła w Nowym Jorku kilkadziesiąt godzin temu Anisimova, zapytana o tamten mecz z Polką. Już dziś, nie przed 19.00, dojdzie do rewanżu.

Po takim rezultacie w wielkoszlemowym finale niektórzy mogliby żartować, że Amerykanka nie chciałaby kiedykolwiek zagrać ze Świątek w jakimkolwiek innym turnieju. Tymczasem sama tenisistka przekonuje, że jest zadowolona z tego, że już teraz przyjdzie jej podjąć próbę rewanżu za tamtą porażkę.

Bardzo cieszę się z tego, że mam okazję na rewanż. To będzie duże wyzwanie, ale czuję, że gram dobrze. Jestem pewna, że to będzie wspaniały mecz. Mam nadzieję, że dobrze się pokażę — zapowiedziała Anisimova, odnosząc się do kolejnego spotkania z Igą Świątek.

Tym razem będzie jednak zupełnie inaczej. Bo Polka będzie miała dodatkowych “przeciwników”, których będzie musiała okiełznać.

Drugie dno sytuacji Igi Świątek. Nie będzie jej łatwo
O ile Iga Świątek bardzo często potrafi zdominować swoje rywalki, o tyle dziś może zmierzyć się z rywalem, z którym nie musi poradzić sobie tak łatwo. Chodzi o… nowojorską publiczność. Wielki szlem organizowany w Nowym Jorku słynie z najbardziej “rozgadanej” publiczności. Na korcie centralnym imienia Arthura Ashe’a wcale nie jest tak cicho, jak wydaje się podczas telewizyjnych transmisji.

Widzowie żywiołowo reagują jednak na wydarzenia na korcie, a gdy o sukces walczy reprezentantka Stanów Zjednoczonych, potrafi być naprawdę głośno. Przekonała się już o tym nawet Anisimova. Wystarczy wspomnieć jej przegrany mecz z Karoliną Pliskovą w drugiej rundzie turnieju w 2021 r. Po punktach zdobytych przez Amerykankę, zwłaszcza w drugiej połowie poniższego nagrania, panował dziki szał radości.