Bardzo dobre informacje płyną z obozu Igi Świątek. Polska tenisistka przyznała, że wraz z Wimem Fissettem pracują nad kluczowym aspektem gry, a efekty było widać w środowym starciu drugiej rundy turnieju WTA 500 w Stuttgarcie. Dziennikarze błyskawicznie “wyłapali” ten element i dopytali zawodniczkę o to podczas konferencji prasowej.
Świątek wróciła na korty ziemne, wygrywając mecz 2. rundy z Janą Fett 6:2, 6:2. Po meczu opowiedziała dziennikarzom o swoich odczuciach, taktyce i elementach, nad którymi pracuje. “Na pewno się cieszę, że odnalazłam trochę rytmu, bo na początku wiedziałam, że to pierwszy mecz. Dałam więc sobie czas, żeby poczuć kort i wszystko dokoła” – powiedziała. “Świetnie się czułam. Cieszę się, że mam kolejną szansę, by tu zagrać”.
Świątek skuteczniejsza w pierwszym serwisie. Efekt pracy z Belgiem
Serwis Igi – szczególnie pierwszy – zwrócił uwagę dziennikarzy. Zapytywana o to, czy stawiała bardziej na precyzję niż siłę, odpowiedziała: “Nie, myślę, że robiłam jedno i drugie. To coś, nad czym pracuję właściwie od początku współpracy z Wimem. Więc tak – precyzja to coś, w czym chcę być lepsza, bo czuję, że to właśnie ona daje nam punkty. Niekoniecznie sama prędkość. Ale staram się robić jedno i drugie – i iść za ciosem, nie zatrzymywać ręki” – podkreśliła.
Chce wprowadzić dropshoty do palety zagrań
W trakcie spotkania pojawiła się także próba dropshota, która jednak nie zakończyła się powodzeniem. “No… jeden. Nie wyszedł, więc…” – stwierdziła rozbawiona. Na pytanie, czy to element, który chce wdrażać do swojej gry, odpowiedziała: “Tak, jest taki pomysł, ale to nie jest nic nowego. Zawsze chciałam to robić, ale technika na pewno nie jest jeszcze idealna. Jeśli nie robiło się tego od dziecka, tak jak Carlos na przykład, to trochę trudniej jest to potem wdrożyć. Ale chcę próbować, bo to jedyny sposób, żeby się tego nauczyć i to poprawić” — powiedziała.