Już czekała na Świątek, a tu sensacja. Mocne wyznanie Sabalenki. “Nienawidzę się”

Aryna Sabalenka spełnia się ostatnio nie tylko jako gwiazda tenisa, ale i… vlogerka. W swoim najnowszym filmie liderka rankingu WTA wróciła do Wimbledonu, z którego sensacyjnie odpadła po starciu z Amandą Anisimovą tuż przed możliwym finałowym starciem z Igą Świątek. Białorusinka opisała, jak ciężkie są w życiu sportowca takie momenty, mówiąc nawet o nienawiści do samej siebie.

Aryna Sabalenka choć wciąż cieszy się z miana liderki rankingu WTA, ciągle czeka na swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł w tym sezonie, dlatego zapewne z tym większą motywacją przystąpi do zbliżającego się coraz większymi krokami US Open. W dwóch z trzech dotychczasowych turniejów Wielkiego Szlema Białorusinka docierała aż do finału. Podczas Australian Open przegrała jednak walkę o końcowy triumf z reprezentantką Stanów Zjednoczonych Madison Keys, a na kortach Rolanda Garrosa udanie przeciwstawiła jej się kolejna z Amerykanek – Coco Gauff.

Później Aryna Sabalenka powróciła po rocznej przerwie na korty Wimbledonu . W poprzednim sezonie nie była bowiem w stanie rywalizować w Londynie z powodu kontuzji barku. Wycofała się wtedy z turnieju tuż przed pierwszym meczem z Eminą Bektas, a po tytuł wśród pań sięgnęła później czeska tenisistka Barbora Krejcikova.

Pierwsza rakieta świata radziła sobie na londyńskich kortach wyśmienicie… aż do półfinału, w którym trafiła na Amandę Anisimovą. I choć zapewne już ostrzyła sobie zęby na ewentualny finał z Igą Świątek, sensacyjnie przegrała z Amerykanką w trzech setach (4:6, 6:4, 4:6), tym samym odpadając z Wimbledonu.

Co czuje tenisistka w tak trudnych dla siebie momentach? O tym opowiedziała sama Aryna Sabalenka w najnowszym wydaniu swojego vloga, którego kolejne odcinki wypuszcza ostatnio regularnie do sieci. Widzimy na nim rozżaloną i złą Białorusinkę, pakującą swoje walizki po porażce z Amandą Anisomovą, a przed wylotem na wakacje do Grecji.

– Uważam, że ważne jest, by iść dalej, mieć zabawę i cieszyć się życiem. Ale to niezwykle frustrujące w byciu sportowcem, szczerze. Całe twoje życie zależy od twoich wyników. Jeśli wygrywasz, jesteś najszczęśliwszą osobą, jaką tylko możesz być. Po prostu się cieszysz, a życie jest dobre. Jednak gdy przegrywasz, ciężko jest czerpać radość – rozpoczęła swój wywód białoruska tenisistka.

Dodała przy tym, że po porażkach często myśli o sobie w jak najgorszy sposób, nawet jeśli wokół może podziwiać piękne okoliczności przyrody i mogłaby po prostu cieszyć się błogim odpoczynkiem.

– Zamierzam przebywać tam na plaży, myśląc, że życie jest piękne. Ale przegrałam. Jestem taką przegraną. Nienawidzę się. Tak jest, gdy żyjesz swoim życiem, przechodząc przez wzloty i upadki – stwierdziła Aryna Sabalenka.

Ze względu na zmęczenie obecnym sezonem, liderka światowego rankingu zrezygnowała z występu w startującym dzisiaj prestiżowym turnieju WTA 1000 w Montrealu. Na liście startowej nie zabrakło za to Igi Świątek, która pod nieobecność Aryny Sabalenki będzie rozstawiona z numerem drugim. W imprezie wezmą udział także Magda Linette oraz Magdalena Fręch.