Iga Świątek w bieżącym sezonie odnotowała najlepszy w swojej karierze wynik na wielkoszlemowym Wimbledonie i przedarła się do finału słynnego turnieju, w którym zmierzy się z reprezentantką Stanów Zjednoczonych rosyjskiego pochodzenia Amandą Anisimovą. Z tym sukcesem wiążą się naturalnie również wielkie pieniądze – Polka już zarobiła krocie, a jej nagroda może jeszcze urosnąć w przypadku pokonania Amerykanki.
Iga Świątek w tym sezonie prezentuje się wręcz kapitalnie jeśli mowa o grze na nawierzchni trawiastej – po dotarciu do finału turnieju w Bad Homburg (niestety przegranego z Jessicą Pegulą) Polka pokazała się też od jak najlepszej strony na Wimbledonie.
Podczas tegorocznej odsłony londyńskich, wielkoszlemowych zmagań raszynianka ogrywała kolejno Kudiermietową, McNally, Collins, Tauson, Samsonową oraz Bencic, tracąc przy tym… zaledwie jednego seta. Kolejnym zwycięstwom towarzyszyło naturalnie sięganie po coraz większe nagrody pieniężne.
Świątek może dostać nawet trzy miliony funtów. Fortuna za triumf na Wimbledonie
24-latka już teraz pewna jest zgarnięcia kwoty 1,52 mln funtów, czyli ok. 7,5 mln złotych – tyle bowiem właśnie otrzymały sportsmenki, które dotarły do finału Wimbledonu. Zwyciężczyni zawodów przy tym… jeszcze niemalże podwoi stawkę.
Organizatorzy przewidzieli bowiem dla triumfatorki nagrodę w wysokości równo trzech milionów funtów – czyli plus minus 14,8 mln złotych. Powiedzieć, że to niebagatelny zarobek, to jak nic nie powiedzieć.
Naturalnie na identyczną nagrodę będzie mógł liczyć zwycięzca w singlu panów – czyli Jannik Sinner lub Carlos Alcaraz. Organizatorzy Wimbledonu względem poprzedniego sezonu podnieśli tu stawkę o nieco ponad 10 proc.