Piątek nie był dniem wolnym dla Igi Świątek. Nasza tenisistka pojawiła się na kortach Wimbledonu i w ciągu dnia odbyła normalny trening przed sobotnim finałem singla kobiet. W momencie, gdy Polka skupiła się na swoich rutynowych przygotowaniach, chwile chwały zanotowała Jelena Ostapenko. Wieczorem okazało się, że Łotyszka również zagra w decydującym starciu podczas wielkoszlemowej imprezy w Londynie, tyle że w grze podwójnej. Razem z Su-Wei Hsieh wyeliminowały obrończynie tytułu.
Jelena Ostapenko szybko pożegnała się z singlową rywalizacją podczas tegorocznego Wimbledonu. Łotyszka już w pierwszej rundzie przegrała z Sonay Kartal. Brytyjka wzięła udany rewanż na mistrzyni Roland Garros 2017 za porażkę poniesioną kilka dni wcześniej na turnieju WTA 250 w Eastbourne i pokonała zawodniczkę pochodzącą z Rygi 7:5, 2:6, 6:2. Dla 28-latki nie oznaczało to końca przygody z wielkoszlemową rywalizacją w Londynie. Wciąż pozostawała w grze o sukces w deblu oraz mikście. W tej drugiej kategorii też odpadła w pierwszej rundzie. Razem z Matthew Ebdenem ulegli parze Evan King/Taylor Townsend 2:6, 6:7(5).
Zdecydowanie lepiej wiodło się Ostapenko w grze podwójnej kobiet. W duecie z Su-Wei Hsieh pokonywały poszczególne szczeble drabinki i dziś przyszło im walczyć o finał zmagań. A rywalki były szczególne, bowiem po drugiej stronie siatki znalazły się obrończynie tytułu – Katerina Siniakova oraz Taylor Townsend. Czeszka świętowała wczoraj sukces w mikście, wygrała w tej kategorii w teamie z Semem Verbeekem. Dziś zamierzała uczynić kolejny krok w kierunku kolejnego z rzędu tytułu w deblu na Wimbledonie. Napotkała jednak na przeszkodę, która okazała się nie do przejścia. Łotyszka i Tajwanka wzięły rewanż za finał Australian Open.