Roland Garros jest jakąś granicą – takich słów o Idze Świątek jeszcze nie było. Joan Bosch jest jedną z najważniejszych postaci Akademii Rafy Nadala. Jest byłym trenerem numeru jeden światowego tenisa Carlosa Moyi i obecnym trenerem rewelacyjnej Aleksandry Eali, która w Miami sensacyjnie pokonała Polkę. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet opowiada o fali nastoletnich talentów, zalewających kobiecy tenis. O młodej Polce, Barbarze Kosteckiej, która trenuje pod jego okiem. A w końcu o tym, skąd wziął się kryzys Igi Świątek i co może na niego poradzić Wim Fissette.
Sebastian Parfjanowicz, Przegląd Sportowy Onet: Co pamiętasz z jednej z największych sensacji tego roku, meczu, w którym 140. wtedy na świecie Alexandra Eala pokonała w Miami słynną Igę Świątek 6:2, 7:5?
Joan Bosch, były trener Carlosa Moyi, dziś Alexandry Eali: Przypominam sobie, że powiedziałem Alex, że to tylko mecz tenisa. Jeden. Wszystko może się zdarzyć. Zwłaszcza, że pokonaliśmy po drodze Jelenę Ostapenko i Madison Keys. Jako trener zaczynasz zastanawiać się, dlaczego to było możliwe. I na tych fundamentach powoli budujesz coś w taki sposób, by na stałe osiągnąć taki poziom, co te wielkie zawodniczki. To bardzo trudne. Ale to jest nasz cel.
Co pozwoliło młodej dziewczynie z dziką kartą pokonać Ostapenko, Keys i Świątek?
Alex ma dużo jakości. Przede wszystkim zimną krew. Lubi rywalizację i zachowuje spokój w ważnych momentach. Ma bardzo dobrą głowę i znakomitą intuicję. Świetnie wyczuwa, gdzie lecą piłki, Ma dobry bekhend, dobry forhend, gra agresywnie. Hej, znamy swoją wartość!
Ale powodów sukcesu w Miami było więcej. W tenisie przełom często przychodzi nagle. Trafiasz do bańki i nawet nie do końca rozumiesz dlaczego. Wszystko ci pasuje – nawierzchnia, ciężar piłek, z każdą wymianą rośnie pewność siebie. Czujesz, że masz tydzień życia. Trafiasz na rywalki, które przeżywają swoje kłopoty, są w zupełnie innym momencie. Ranking bywa złudny. Alex grała super dobrze i w Miami chyba zrozumiała, że może zajść naprawdę wysoko.