Dla zawodniczki, która przed ukończeniem 25. roku życia zapisała się w historii tenisa wielkoszlemowymi tytułami i dominacją na światowych kortach, Iga Świątek wydaje się nie mieć zbyt wiele powodów do żalu. A jednak, w niedawnym, szczerym wywiadzie, światowa „dwójka” zaskoczyła fanów, wyznając, czego naprawdę żałuje – i nie ma to nic wspólnego z wynikami sportowymi.
– Żałuję, że nie pozwoliłam sobie bardziej cieszyć się tym wszystkim – powiedziała Świątek. – Początek mojej kariery minął w zawrotnym tempie. Cały czas byłam skupiona na tym, co dalej, co muszę poprawić, jak utrzymać się na szczycie. Nie poświęcałam czasu, by naprawdę świętować to, co osiągałam.
Świątek, znana z perfekcjonizmu i ogromnej dyscypliny, szturmem zdobyła świat tenisa po triumfie w Roland Garros w 2020 roku. Jej inteligencja taktyczna i dominacja na kortach ziemnych przyniosły jej porównania do Rafaela Nadala. Mimo sukcesów, Iga przyznaje, że wewnętrznie odczuwała pewien niedosyt.
– Patrzę na zdjęcia z moich zwycięstw – uśmiecham się na nich, ale w głowie już analizowałam kolejny mecz albo to, co nie zagrało dobrze w moim serwisie. Nie żałuję ciężkiej pracy – ona mnie tu doprowadziła – ale żałuję, że nie byłam dla siebie bardziej wyrozumiała.
Co zaskakuje, Świątek przyznaje, że najtrudniejsze emocjonalnie momenty nie wynikały z porażek na korcie, lecz z „ciągłej pogoni”.
– Presja, by utrzymać się na szczycie, by spełniać oczekiwania – swoje i innych – potrafi przytłoczyć – powiedziała. – Wygrywasz jeden wielki turniej, a wszyscy oczekują kolejnych trzech. To nigdy się nie kończy.
W 2025 roku, mając na koncie ponad 20 tytułów WTA, Świątek zmienia swoje podejście. Zaczęła prowadzić dziennik, spędza więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi podczas turniejów, a także pozwala sobie na krótkie przerwy od intensywnego rytmu tenisowego.
– Zrozumiałam, że radość to nie rozproszenie – to paliwo – przyznała. – Gram najlepiej, gdy jestem szczęśliwa i wewnętrznie spokojna.
Jej słowa pokazują, że nawet najbardziej utytułowani sportowcy pozostają ludźmi. A dla Igi Świątek nowym celem staje się nie tylko zwyciężanie – ale także czerpanie radości z drogi, którą idzie.